Sztuka kamuflażu i poligon życia
Siada tak, by nie rzucać cienia. Kiwa się i przechyla w rytm wiatru, naśladując kawałek kory lub suchy liść. Tkwi w bezruchu na poziomej gałęzi i przypomina omszony sęk. Lelek kozodój – mistrz znikania
Wrzosy szeleszczą pod stopami. Ich przestrzeń zdaje się ciągnąć bez końca. Jesienią to pozornie martwe, fioletowe morze. Co jakiś czas trasę przecinają nam dziwne drogi i dróżki. Wśród tarcz wysychających już muchomorów leżą skorodowane skorupy pocisków i innego wojennego żelastwa. Odciski gąsienic ciężkich maszyn bojowych. Niczym blizny na wrzosowisku widnieją resztki okopów i lejów po wybuchach – ślady wojny, której nie było.
Śladami armii
Dr Robert Mysłajek, teriolog (czyli specjalista od ssaków), mówi, że na pomorski poligon Borne Sulinowo zwabiła go wizja spotkania z prawdziwą dziką przyrodą. Wielki obszar, który przez całe lata był niedostępny dla ludzi, po części nawet dla leśników, przyciągał jak magnes. Od lat 30. ubiegłego stulecia był tu niemiecki poligon artylerii, pod koniec drugiej wojny światowej zajęty przez wojska radzieckie. W ich władaniu pozostawał do 1992 roku. Gdy armia odmaszerowała, wkroczył tu oddział dużo skromniejszy liczebnie, ale pełen nie bojowego wprawdzie, tylko właściwego odkrywcom zapału. To przyrodnicy, dokonujący jego „wstępnej waloryzacji".
Robert Mysłajek pochodzi z Beskidów, gdzie pracuje i mieszka, a jego naturalnym środowiskiem są ostępy i ich najbardziej skryci mieszkańcy. Wilk, borsuk i inne czworonożne drapieżniki. A także nietoperze ukrywające się w podziemnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta