Lewica wybiera sukces
W Ameryce Łacińskiej „ostatni prawdziwi komuniści” porzucają zbrojną rewolucję dla demokracji i rynku
Rozmowy, jakie w miniony czwartek rozpoczęli w Oslo przedstawiciele władz kolumbijskich i komunistycznych Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) świadczą o tym, że lewicowi guerrilleros w rozgrywkach dyplomatycznych i medialnych radzą sobie nie gorzej niż w dżungli. Już na samym początku rokowań zaskoczyli drugą stronę. W ostatniej chwili ogłosili, że na negocjacje do Norwegii wyruszy z nimi także Tanja Nijmeijer, iberystka z Holandii.
Powabna towarzyszka przyjechała do Kolumbii w 1998 roku. Miała być nauczycielką, ale zauroczona walką partyzancką wstąpiła do oddziału FARC. Zna języki obce, od dawna przyciąga uwagę sprawozdawców, nic dziwnego więc, że rewolucjoniści, przedstawiający się ponoć jako „ostatni prawdziwi komuniści", powierzyli jej rolę rzecznika prasowego. Był to chytry ruch. Czynnik kobiecy w delegacji FARC z pewnością będzie studził zapał tych, którzy chcieliby pociągnąć guerrilleros do odpowiedzialności za zbrodnie wojenne. Z szacunków władz kolumbijskich wynika, że w kraju, który liczy 47 mln obywateli, w wyniku walk trwających od bez mała 50 lat zginęło 600 tys. ludzi, a miliony padły ofiarą porwań, przymusowego poboru, także dzieci, tortur, oraz min.
Agencja zamiast karabinu
Wojna w Kolumbii rozpoczęła się od buntu chłopskiego. Ruch partyzancki liczył początkowo 9 tys. ludzi, a u szczytu potęgi na początku lat 90. pod bronią było 20 tys....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta