Afrykańskie Laski siostry Rafaeli
Z dziecka pogardzanego niewidomy staje się kimś w rodzaju lidera wspólnoty – mówi polska franciszkanka, założycielka szkoły dla ociemniałych w Rwandzie
Nie ma gorszego przekleństwa dla rodziców niż niewidome dziecko. Albo nie, może być jeszcze gorzej. Może jeszcze urodzić się niewidome dziecko albinos. Zresztą obie choroby idą w parze, wielu albinosów cierpi na mniejsze lub większe wady wzroku.
Ludzie wierzą, że pojawienie się w rodzinie niewidomego dziecka oznacza klątwę za grzechy popełnione wobec przodków. Takie dzieci są izolowane, ukrywane przez rodziny, a kiedy dziecko dorośnie, zwykle wysyłane jest na żebry. Chłopiec zostaje żebrakiem, dziewczynka prostytutką. Chyba że jest albinosem, wtedy niewidomy ma dużą szansę zostać zamordowany, bo za jego organy można dostać dobrą cenę.
- Mamy dziewczynkę, która była trzymana w zagrodzie razem z kozami, nie miała wykształconych podstawowych odruchów, na gest przygarnięcia bodła głową jak koza. Nie mówi, nikt jej nie nauczył, powtarza tylko proste słowa – mówi siostra Rafaela.
Siostra Jana Maria prowadzi blog, w którym opisuje inne przypadki:
„Bruna przywiozły do Ośrodka zaprzyjaźnione z nami siostry. Tato chłopca zmarł na AIDS, mama siedzi w więzieniu. Trzecia żona taty przestała się opiekować Brunem, kiedy stracił wzrok. (...) Bruno ma słuch absolutny i niesamowity talent. (...) Ma ambitne plany, chce zostać muzykiem. Uczy się z całych sił, na egzaminach zdobywa najlepsze stopnie. A w wolnych chwilach słucha muzyki. Zwłaszcza ulubionego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta