Niderlandzkie porządki
Sprzątanie od XVII stulecia aż po lata 70. XX wieku było dla Holendrów narodową manią. Czy działo się tak za sprawą mglistych wyziewów czy kalwińskiego ducha?
joanna bojańczyk
Zwiedzając którąś z europejskich galerii – Luwr, Prado, Rijks czy Brerę – turysta odetchnie z ulgą, gdy po obejrzeniu serii Zwiastowań, Ukrzyżowań, Judyt z głową Holofernesa w ręku dotrze do sal z malarstwem holenderskim. Tam czeka go uspokojenie. Dramatyczne, krwawe sceny biblijne i mitologiczne ustępują miejsca codzienności. Na niewielkich obrazach holenderskich mistrzów odbywa się zwyczajne życie w zwyczajnych domach. Gotują i jedzą, grają w karty i na instrumentach, oszukują, piszą listy, czekają na kochanka. Oraz sprzątają, czyszczą, szorują, piorą i prasują.
Te ostatnie, zdawałoby się tak mało wzniosłe czynności są tematem książki Piotra Oczki „Miotła i krzyż. Kultura sprzątania w dawnej Holandii albo historia pewnej obsesji". Rzadko doktoraty i prace habilitacyjne dają przyjemność czytania niespecjalistom. A tu właśnie tak jest – książka jest pasjonująca, świetnie, żywo napisana. Do tego ilustrowana dobrymi reprodukcjami malarstwa holenderskiego. Szkoda, że krakowskie Collegium Columbinum wydało ją w tak niewielkim nakładzie.
Kogo może obchodzić sprzątanie? Nas, Polaków, raczej niewiele. A już na pewno nie na tyle, by zaistnieć w sztuce. W Polsce szlachecko-chłopskiej, z późnym rozwojem mieszczaństwa oraz turbulencjami historycznymi czystość wydawała się czymś całkowicie drugorzędnym, godnym co najwyżej służby. Któż miałby myśleć o trzepaniu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta