Chopin w Kabulu
Kraj kojarzony z wojną i radykalnym islamem kształci wybitnych muzyków, choć szkoła muzyczna jest tam tylko jedna.
Korespondencja z Kabulu
– A słyszałaś, jak grał to Rubinstein? A Friedmian? Friedmian grał najpiękniej! – chłopak trajkoce jak najęty wyraźnie skrępowany moim milczeniem. Przed chwilą grał chopinowskie nokturny. Słyszałam je w wykonaniu słynnych pianistów, ale nigdy nie spodziewałabym się takiej dojrzałości muzycznej po chłopcu, który ćwiczy w maleńkiej salce w Kabulu zaledwie od czterech lat. Wcześniej Said był jednym z tysięcy afgańskich dzieci ulicy.
Przed zgiełkiem
Siedzimy na murku przed wejściem do kabulskiego Instytutu Muzycznego. Przed piątą rano dopiero zaczyna świtać. Miasto wolno się budzi do zgiełku porannych korków i tumanów kurzu, które wkrótce uniosą się wszędzie, utrudniając oddychanie. Pewnie Kabul nie byłby tak koszmarnie tłoczny, gdyby nie afgański rząd i cudzoziemcy, którzy bojąc się zamachów, zawłaszczają kolejne ulice i odgradzają je wysokimi murami z szarego betonu. Afgańczykom zostawili zaledwie kilka głównych arterii. W pięciomilionowym mieście, gdzie nie obowiązują przepisy ruchu drogowego, a praca policjanta jest zawodem najwyższego ryzyka, w korkach tkwi się godzinami.
Teraz jest jeszcze cicho. Mimo chłodu strażnik owinięty w brudny koc śpi na ławce przy szkolnej bramie. Pewnie by mnie nie wpuścił, gdyby nie wstawiennictwo Saida, który codziennie zjawia się w szkole około 4...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta