Po wyborach SLD wróci do władzy
Tusk jest niezłym liderem. Umie omijać rafy, nawet udając głupiego. Sam byłem szefem rządu i wiem, że to nie jest proste – mówi Józef Oleksy, wiceszef SLD.
Rz: Często ulega pan złudzeniom optycznym?
Józef Oleksy: Ma pani na myśli moją wypowiedź dotyczącą zaproszenia Lecha Wałęsy na kongres lewicy społecznej. Ironicznie powiedziałem, iż Leszek Miller zaprosił byłego prezydenta „na klęczkach". A później żartobliwie to skorygowałem, mówiąc, że to było takie „złudzenie optyczne", bo Miller stwierdził, że nie odbywało się to na klęczkach.
Dlaczego pan się tak zdenerwował na wieść o zaproszeniu Wałęsy?
Z dwóch powodów. Po pierwsze, przygotowanie kongresu to jest potężna praca polegająca na przekonaniu rozmaitych środowisk, czasami niezbyt przyjaźnie do nas nastawionych, żeby wzięły udział w kongresie. Przekonaniu znanych osobistości, żeby zasiadły w komitecie honorowym. Musi być w tym porządek i koordynacja. Dlatego jeżeli nagle pojawia się coś nadzwyczajnego, to wywołuje zaskoczenie. Tym bardziej że Lech Wałęsa nie ma zbyt wiele wspólnego z lewicą. Po drugie, uważam, że jest poza dyskusją, iż za wiedzą i zgodą Wałęsy został zorganizowany zamach stanu w państwie w 1995 roku, w wyniku którego został obalony demokratycznie wybrany rząd i pierwszy premier z lewicy, czyli ja. Na dodatek zostałem zohydzony posądzeniami o szpiegostwo.
To ówczesny szef MSW Andrzej Milczanowski oskarżył pana o szpiegostwo, a nie Lech Wałęsa....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta