Antypody Wertyńskiego
Wnętrze teatru jak monstrualna puderniczka, pełna kurzu, pluszu, szeptu cynfolii i fal słodkawo-tłustych zapachów. Teraz wszystko to trafiło na wieki wieków do rekwizytorni, razem ze „światłami rampy", podstarzałą, zezującą pianistką i przybrudzonym gipsem fałszywych owoców, wnoszonych w drugim akcie na werandę, ale wiek temu wychowankowie noszących imperatorskie imię gimnazjów, poddani podupadających królestw spieszyli przez zaśnieżone ulice Jassów, Debreczyna, Kijowa i Lwowa, by z tupotem wbiegać na jaskółkę, śledzić muszkę na policzku Amelii i wdychać podnoszącą się z pierwszych rzędów woń pomady. A wszyscy, którym nie wiodło się ani z logarytmami, ani z aorystem, których nie pociągały marzenia o własnej prebendzie ani o pułku – widzieli...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta