Disco polo dla zaawansowanych
Książki Andrzeja Pilipiuka nazywane są czasem literackim disco polo. Ale gdyby pisarz naprawdę był muzykiem i grał ten gatunek, robiłby to na poziomie nieosiągalnym dla dzisiejszych wykonawców.
Na czym, w gruncie rzeczy, polega problem z disco polo? Od strony odbiorców na tym, że ci, którzy uważają się za elitę, wyrażają się o tym gatunku z ostentacyjną pogardą, dla reszty jest to najlepsza muzyka do tańca, przy której bawią się np. na weselach. Piosenki disco polo mają nad resztą krajowej produkcji niezaprzeczalną przewagę. Są melodyjne i da się przy nich potańczyć, a przy tym mają zrozumiałe teksty, czego o większości polskiego popu nie można powiedzieć. Zresztą zaręczam, że ci, którzy mówią, iż disco polo nie cierpią, też się przy nim nie raz bawili.
A problem od strony wykonawców? Otóż oni potrafią pisać niezłe piosenki, tyle że brak im dystansu i stosują środki wyrazu, które bardziej wyrobiona publiczność uznaje za kicz i tandetę. No i do tego piszą koszmarne teksty, pełne częstochowskich rymów i mało wybrednych aluzji. Zaręczam jednak, że gdyby do tych samych utworów wziął się, powiedzmy, Maciej Maleńczuk, wszyscy by się przy nich bawili i uznali, że to świetny dowcip.
Prozaik naszych czasów
Ten przydługi wstęp miał doprowadzić do stwierdzenia, że w naszej literaturze popularnej już ktoś taką rolę odgrywa, a tym kimś jest Andrzej Pilipiuk, którego znakiem rozpoznawczym jest to, że z motywów uznawanych za...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta