Resort dla Napoleona
Tym razem będzie bez nazwisk, bo materia wrażliwa, a bohaterowie drażliwi. A w dodatku ploteczki, które zgromadziłem, gdy przez lata pracowałem jako reporter polityczny, były przekazywane w formule off the record. Zresztą nie nazwiska są tu ważne, ale zjawisko. Otóż mam teorię, że są w Polsce takie ministerstwa, których wielu kolejnych szefów wykazuje brak psychicznej równowagi. Nie chodzi rzecz jasna o jakąś totalną fiksację, ale nutkę lekkiego szaleństwa, taki niebezpieczny błysk w oku.
Nie jestem pewien, czy to owe urzędy przyciągają takich ludzi czy szefujący im urzędnicy w czasie swojej pracy stają się – hm, napiszmy może ostrożnie – dość ekstrawaganccy. Choć warto zauważyć, że w pierwszej z instytucji, o których myślę, w początkowych latach III RP zgromadzone były tajne materiały o szokującej dla niektórych treści – i przez dłuższy czas zakładałem, że to lektura tych akt wprowadzała kolejnych szefów owego resortu w stan nienormalnej ekscytacji.
Dziennikarze obserwujący politykę zazwyczaj w swoich relacjach pomijali...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta