Nabieraj twardości, nie tracąc czułości
URUGWAJ. Nie zdobyli tylu tytułów co Włosi, nie mają tak silnej ligi jak Anglicy, ale to oni w RPA doszli do półfinału. Teraz chcą sprawić kolejną niespodziankę. Turniej zaczynają dzisiejszym meczem z Kostaryką.
„Trzy miliony marzeń... Naprzód Urugwaj" – hasło na autokarze przypomina im, po co przyjechali do Brazylii. Przekazywaną z ojca na syna legendę „Maracanazo", bo tak nazywa się tu zwycięstwo nad gospodarzami w finale mundialu 1950, pamięta tylko najstarsze pokolenie.
Młodzi wciąż piszą swoją historię. – Nie jesteśmy potęgą. Nawet w Ameryce Południowej – mówi trener Oscar Washington Tabarez. – To tłumaczy, dlaczego mamy problemy z awansem na mundial.
Od 2001 roku Urugwajczycy kończą kwalifikacje w barażach, przegrali je tylko raz – gdy o MŚ w Niemczech (2006) walczyli z prowadzoną przez Guusa Hiddinka Australią.
Bilety do Brazylii zapewnili sobie już po pierwszym meczu z Jordanią (5:0). I chcą znów zadziwić świat, choć nikt głośno tego nie powie. – Powtórka z Maracany? To była inna epoka – przyznaje Tabarez w rozmowie z agencją Reuters – ale nie będzie łatwo nas pokonać. Brazylia już się o tym przed rokiem przekonała...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta