Żal było patrzeć
Tour de Ski | Justyna Kowalczyk zemdlała na trasie. Zwycięstwo Marit Bjoergen.
Norweżki już świętowały wielki sukces po podbiegu na Alpe Cermis, Bjoergen udzielała pierwszych wywiadów, Therese Johaug uśmiechała się jako mistrzyni wspinaczki na wielką górę, gdy Justyna Kowalczyk musiała sobie powiedzieć „dość".
Najpierw zauważono brak Polki na ostatnim punkcie pomiaru czasu, 400 m przed metą. Czujni kibice zaraz o tym donieśli i pokazali na portalach społecznościowych, jak Kowalczyk mdleje między slalomowymi bramkami, a chwilę później podjeżdża do niej skuter śnieżny z noszami.
Pani Justyna wyglądała na krańcowo wyczerpaną, była blada i ledwie przytomna. Ze skutera przeniesiono ją do karetki pogotowia, pojechała do miejscowego szpitala. Towarzyszył jej brat, z zawodu kardiolog. Kilka godzin przebywała na badaniach, opuściła szpital o własnych siłach, wróciła do hotelu. Aleksander Dzięciołowski, dziennikarz TVP obecny na miejscu, wieczorem zamienił z nią kilka słów. Usłyszał, że jest zmęczona, ale czuje się dobrze.
Do chwili opuszczenia trasy Justyna Kowalczyk biegła, a właściwie kroczyła, po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta