Niskie ceny są trochę jak narkotyk
Szczęśliwie polski konsument ma raczej doświadczenia z wysoką inflacją i można mieć nadzieję, że nie złapie łatwo wirusa deflacji – pisze główny ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego.
tomasz kaczor
Chciałbym zacząć od pewnego wyznania: lubię tę naszą ujemną inflację jako konsument (co akurat jest dość oczywiste) i jako ekonomista. I mam motywy, by sądzić, że jest to najlepszy spadek inflacji, jaki mógł się przytrafić polskiej gospodarce, w którym upatruję szansy na przyśpieszenie wzrostu w najbliższych miesiącach. Ale po kolei.
Nie bez powodu aż do tego momentu nie padło w tekście słowo deflacja. Wypada tutaj po raz kolejny powtórzyć, że nie każda ujemna inflacja (nawet bardzo ujemna) jest deflacją. Chociaż można znaleźć liczne definicje tej ostatniej, to te najbardziej popularne kładą nacisk na dwa aspekty. Spadki cen powinny być po pierwsze długotrwałe, po drugie powszechne.
Nazwanie kilkumiesięcznych obniżek cen (w ujęciu rocznym) długotrwałymi wydaje się solidną nadinterpretacją. Nieco trudniej jest z drugą przesłanką dotyczącą powszechności. Pięć spośród dziesięciu głównych kategorii wyróżnianych w koszyku inflacji konsumenckiej notowało w listopadzie spadki cen w ujęciu rocznym, a biorąc pod uwagę ich wagi, jest to nieco...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta