Hipokryzja republikańska
Francuskie przepisy zakazują prowadzenia badań dotyczących pochodzenia rasowego lub etnicznego obywateli. Dlatego merowi Beziers Robertowi Menardowi grozi pięć lat więzienia za ujawnienie, ile w jego gminie jest dzieci z rodzin muzułmańskich – pisze publicysta.
Robert Menard idzie złą drogą. Współtwórca i wieloletni szef zacnej organizacji Reporterzy bez Granic pobłądził, odkąd skierował swe sympatie ku Frontowi Narodowemu. Co prawda już nie partii Jeana-Marie Le Pena, lecz stronnictwu pod wodzą Marine, politycznej ojcobójczyni, ale przecież – tak czy inaczej – ku partii (według prezydenta Hollande'a) antyrepublikańskiej.
Przy wsparciu FN Menard zdobył w ubiegłorocznych wyborach merostwo Beziers, miasta na południu Francji. I jął dopuszczać się tam jawnych prowokacji. Zainstalował w magistracie bożonarodzeniową szopkę. Wprowadził godzinę policyjną dla nieletnich. Ulicy, która w nazwie miała datę porozumień z Evian, faktycznie przyznających Algierii niepodległość, nadał imię jednego z „oficerów wyklętych", obrońców Algierii francuskiej.
Stróżów prawa Menard odpowiednio uzbroił. Poinformował o tym plakatami z pistoletem i podpisem: „Nasza policja ma nowego przyjaciela". Ekscesy z Beziers spotykały się z należnym potępieniem, ale na tym się kończyło. Teraz jednak ojciec (ojczym?) miasta przebrał miarę. Grozi mu proces karny.
65 proc. wyznawców islamu
W politycznym talk-show państwowej telewizji France 2 Robert Menard ogłosił, że w jego gminie w publicznych placówkach edukacyjnych niższego szczebla, tj. w przedszkolach i podstawówkach, dzieci z rodzin...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta