Smutki mają zniknąć w trawie
Właśnie zaczyna się Wimbledon, czyli turniej, który Agnieszka Radwańska, tenisistka z Krakowa lubi najbardziej. Ale w tym roku obaw i pytań jest więcej niż nadziei.
Tylko początek roku był dobry. Agnieszka Radwańska i Jerzy Janowicz wygrali w Perth Puchar Hopmana, czyli nieoficjalne mistrzostwa świata par mieszanych. Wtedy nikt nie pamiętał, że ta impreza raczej szczęścia tenisistom nie przynosi i jej zwycięzcy często w trakcie sezonu mają kłopoty. Niestety, australijska klątwa chyba rzeczywiście działa, bo Radwańska i Janowicz zimą, a potem także wiosną, grali słabo.
Panna Agnieszka pierwszy raz od roku 2011 wypadła poza czołową dziesiątkę rankingu WTA, a to oznacza niższe rozstawienie i koniec przywileju w postaci wolnego losu w pierwszej rundzie niektórych turniejów. Ten numerek przy nazwisku tenisisty determinuje całe jego sportowe życie, zawodnik czołowej dziesiątki, nie mówiąc już o piątce, może się spodziewać, że organizatorzy turniejów usuną mu pył sprzed stóp, natomiast im dalej, tym bliżej do realnego świata.
Ale kto wie, czy nie groźniejsze od spadku w światowej hierarchii jest to, że rywalki przestały się Radwańskiej bać, bo już nie tylko Serena Williams czy Maria Szarapowa pokazały, że widowiskowy i lubiany przez internautów tenis Polki ma swoje ograniczenia. Zawodniczki grające mocno z końcowej linii – a takich jest coraz więcej – Radwańską po prostu zmiatają z kortu.
Może już jestem stara?
Sezon na kortach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta