Reformy albo spowolnienie
Realizacja programów głównych partii pozbawiłaby Polskę szansy na rozwój w dotychczasowym tempie – mówi Pawłowi Jabłońskiemu i Grzegorzowi Siemionczykowi były wicepremier, minister finansów i prezes NBP.
Rz: Pańska fundacja, Forum Obywatelskiego Rozwoju, przygotowuje obszerny raport na temat tego, co należy w Polsce zmienić, aby gospodarka utrzymała tempo wzrostu z minionego ćwierćwiecza. Nie znudziło się panu to nawoływanie do reform?
Gdyby mi się znudziło, tobym tego nie robił. Uważam, że na tym polega etos ekonomisty, aby wypatrywać zagrożeń dla gospodarki i starać się im przeciwdziałać przez mobilizowanie opinii publicznej. Jeśli ekonomista się temu sprzeniewierza i płynie z populistycznym prądem, to jest gorszy niż Lepper. Wartość tezy nie zależy od tego, kto ją wypowiada, ale siła jej rażenia – tak. Dlatego eksperci z tytułami, którzy wbrew dowodom głoszą populistyczne tezy, są wielkimi społecznymi szkodnikami.
W Polsce nie ma żadnej liczącej się proreformatorskiej siły politycznej. Nie ma nawet takiej, która wspierałaby reformy w jakimś wybranym obszarze, np. w rolnictwie, górnictwie czy systemie emerytalnym.
Tak to niestety wygląda. Właśnie dlatego trzeba ludzi mobilizować. Realizacja dotychczasowego programu rządzącej PO, tzn. braku głębszych reform, groziłaby tym, że przestaniemy doganiać Zachód albo będziemy to robili bardzo wolno. Program PiS zakłada nie tylko brak reform, ale wręcz kilka antyreform, np. cofnięcie podwyżki wieku emerytalnego. Jego realizacja może stworzyć zagrożenie, że Polska...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta