Bokiem do Europy
Widmo dezintegracji krąży nad Unią. Możemy stracić dorobek całych pokoleń w zamian za enigmatyczne korzyści powrotu do gospodarczej i politycznej niezależności poszczególnych państw – ostrzega były prezes PAN.
Zabrzmi trochę nieskromnie, ale nie mogę od tego nie zacząć – parę miesięcy temu wręczono mi w Brukseli dokument powołujący mnie na zaszczytną funkcję o górnolotnej i przydługiej nazwie: ambasador Komisji Europejskiej ds. nowej narracji europejskiej. Wraz z paroma innymi osobami stałem się tym samym uczestnikiem ambitnej misji przekonywania obywateli Unii o zaletach czy wręcz nieodzowności kontynuowania wielkiego projektu łączącego państwa Europy.
Niełatwo wyobrazić sobie trudniejsze zadanie. Nastroje antyunijne stają się w wielu krajach coraz silniejsze i nawet zagorzali zwolennicy UE przechodzą nierzadko na pozycje sceptyków opowiadających się raczej za rozluźnianiem wspólnotowych zasad niż za ich utrzymywaniem czy wręcz zacieśnianiem. Oczywiście nie powierzono by mi wspomnianego zadania, gdybym nie należał do grona tych unijnych obywateli (wierzę, że ciągle będących w większości), którzy pozostają przekonani o głębokim historycznym znaczeniu unijnej idei. Tylko jak przekonywać do tego sceptyków, jeśli nie można równocześnie zrezygnować z nawoływań o korektę zasad funkcjonowania UE i eliminację jej ewidentnych słabości?
Zapomniane marzenia
Zacznijmy od obserwacji, iż krytyka UE wychodzi właściwie wyłącznie z jej wnętrza. To my, unijni Europejczycy, nie jesteśmy z siebie zadowoleni, z zagranicy zaś nie docierają...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta