Wiesław, Wiesław!
Zmiany przepisów są nieprzemyślane, jakby przygotowywane na laptopie w drodze do pracy. Uzasadnienia pełne frazesów, jak za czasów mojej i pana Jarosława młodości – utyskuje prawnik Aleksander Tobolewski.
Moje felietony przesyłam do „Rzeczpospolitej" z dużym wyprzedzeniem. Nie mogę więc konkurować z autorami, którzy przekazują swoje materiały na dzień przed opublikowaniem. Może więc się zdarzyć, że moje wywody są niezbyt aktualne, bo w Polsce parlament działa z szybkością myśli kilku rządzących osób. Pytają mnie czytelnicy, dlaczego nie piszę na tematy będące na topie. O sporze o TK, Komisji Weneckiej itp. Nie mam szans, ponieważ to, o czym czytam dziesięć dni przed publikacją, staje się po części nieaktualne lub temat wyczerpany.
Miałem szansę oglądać w polskiej TV kilkanaście wywiadów z poważnymi i niepoważnymi, za to przy władzy, osobami. Zdębiałem, oglądając osoby dotychczas przeze mnie szanowane, które na ekranie telewizora, patrząc prowadzącemu prosto w oczy, powtarzały slogany i bzdury zgodnie z linią wierchuszki partii rządzącej. Nie spodziewałem się, że tyle lat od zmiany ustroju można powielać zachowania z lat 1945–1989 ubiegłego stulecia. Potrzeba tylko jeszcze zjazdów, na których będą skandowane imiona aktualnych przywódców, jak za czasów Gomułki – „Wiesław, Wiesław!" czy „Gierek,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta