Trzeba rozmawiać z Komisją Wenecką
– To by ruch na szachownicy, który dawał nam duże pole manewru – tak o zaproszeniu komisji Rady Europy mówi wiceszef MSZ Aleksander Stępkowski
Rzeczpospolita: Spodziewa się pan dymisji?
Aleksander Stępkowski, wiceminister spraw zagranicznych: w świetle doniesień prasowych muszę poważnie brać ją pod uwagę (uśmiech).
Jak minister Witold Waszczykowski tłumaczył panu powody, dla których złożył do premier Beaty Szydło wniosek o pana odwołanie?
Wolałbym nie odnosić się do prasowych enuncjacji na mój temat. Osobiście nie widziałem wniosku, o którym pisano w „Gazecie Wyborczej". Z samego artykułu wynikają dwa wątki, które miałyby być powodem mojej dymisji. Jeden związany z obywatelskim projektem zaostrzającym przepisy aborcyjne i drugi z Komisją Wenecką. Ten ostatni jest o tyle dziwny, że w tym samym artykule sugeruje się, że miałbym się po ewentualnej dymisji zajmować dalej relacjami z instytucjami europejskimi w kontekście sporu o Trybunał Konstytucyjny. Doniesienia te są przynajmniej niespójne i mało przekonujące.
Jednak od pewnego czasu mówiono w kuluarach rządowych, że jest pan w konflikcie z jednym z bardzo wpływowych ministrów o strategię wobec Komisji Weneckiej. Czy pana zdaniem to miało znaczenie?
Postrzegam swoją funkcję jako bardziej techniczną niż polityczną, bo też i nie mam politycznych ambicji w potocznym rozumieniu. Owszem, w związku z wnioskiem do Komisji Weneckiej powstało w pewnym momencie ogromne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta