Hossa polskich koncertów
Tournée Dawida Podsiadły, Hey i Moniki Brodki pokazują, że dobra płyta jest najlepszą reklamą występów.
Jeszcze kilka lat temu menedżerowie polskich gwiazd załamywali ręce, narzekając na desant zagranicznych zespołów, które miały w naszym kraju złote żniwa.
Mechanizm był prosty: aby pozyskać największe gwiazdy od zagranicznych agencji, polscy organizatorzy koncertów musieli przyjmować propozycję nie do odrzucenia i zapraszać mniej znanych wykonawców. Jeśli nawet nie sprzedawali wszystkich biletów – wymiatali większość pieniędzy z kieszeni koncertowych bywalców.
Sytuacja stawała się podobna do tej z radia, gdzie zagraniczne przeboje spychały z anteny krajowe. W przypadku emisji radiowych rzecz można rozwiązać ustawowo, nakazując nadawcom, by repertuar polski stanowił określony procent dobowego repertuaru. Tymczasem rynek koncertowy rządzi się prawami popytu i podaży. Polskich artystów mogły uratować zamiast narzekań tylko przebojowe płyty. Obecna sytuacja tylko to potwierdza. Zgodnie z niepisaną zasadą, że globalne gwiazdy konsumują sporą część...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta