Pacta sunt servanda
Nie ma przestępstwa bez czynu zabronionego lub gdy nie można go nikomu przypisać.
Niesforny rok 2016 odszedł do historii, zanim ktokolwiek zdążył go solidnie podsumować. Następca rozpoczął swą misję od sypnięcia opiniami prawnymi, że taki to a taki czyn, bez względu na to, czy został popełniony skrycie czy na oczach tysięcy świadków lub telewidzów, stanowił przestępstwo, i to groźne. Co gorsza, nowo narodzony preferuje poglądy osobliwe do tego stopnia, że podczas wgryzania się w nie bolą zęby. Porażają personalia autorów, za którymi często stoi dorobek naukowy, a w najgorszym razie ciepła posada w aparacie obsługi najwyższych władz publicznych. Uspokaja dopiero przebrnięcie przez całość. Niejeden król okazuje się wtedy nagi lub zainfekowany jurydycznym dyletanctwem czy najjaśniejszą z pomroczności. Szczególnie ci gotowi interpretować ustawę na zlecenie.
Trochę dziecko, trochę zbrodniarz
Pochylmy się nad profesorską opinią o prawnokarnych skutkach incydentu w gmachu Sejmu, datowaną na 3 stycznia 2017 r., nr BAS-2777/16 (dostępną na www.sejm.pl). Zapewne temat nie najwygodniejszy. Zawód prawnika wyróżnia się wszakże tym, że daje zarobić na chleb wyjaśnianiem treści lub stosowaniem aktów prawnych nie według kryterium popularności, medialności ani poprawności politycznej. Obowiązują reguły semantyczne i standardy wykładni prawa. I odporność na bakcyle partyjno-klubowe.
A co napisał ekspert? Że w zachowaniu wielu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta