Głowy w chmurach
Bezmiechowa jest czymś takim dla polskiego szybownictwa, jak stadion Legii dla piłki nożnej. To blisko sto lat tradycji w tym samym miejscu.
Bezmiechowa to wieś w Bieszczadach, niedaleko Leska. Do szybowiska na szczycie Kamionki w Górach Słonnych trzeba się jednak wspinać. Najlepiej i najbezpieczniej dojechać samochodem. Spotkanie sarny, lisa i zająca nie jest niczym wyjątkowym. Gorzej, jeśli dojdzie do innego spotkania. Kilkaset metrów przed szczytem znajduje się tablica informująca, że wjechaliśmy do ostoi niedźwiedzia. Jest tych tablic więcej. A niedźwiedzi w Bieszczadach przybywa, miejscowi uważają, że przywozi się je po cichu z Tatr, aby tam nie zagrażały turystom. Krótko mówiąc – trochę strach, bo ani pieszo, ani rowerem się nie ucieknie. Kiedy jednak już się dotrze na szczyt góry, nagroda jest wspaniała.
Widok trudno porównać z jakimkolwiek innym. Po horyzont góry i lasy. Gdzieś tam stykają się granice trzech państw: Polski, Ukrainy i Słowacji. Dla tych pejzaży warto przebyć kilkaset kilometrów. A to nie wszystko. Góra ma szczególne cechy, które odkryli studenci Politechniki Lwowskiej. Stąd do Lwowa też parę kroków.
Zaczęło się od latawca
W roku 1928 grupa studentów przyjechała na wakacje do Bezmiechowej. Zatrzymali się w dworku właścicieli tamtejszych dóbr państwa Czerkawskich (Mariusz Czerkawski o nich nie słyszał, więc to raczej nie jest jego rodzina)....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta