W rok po puczu Erdogan wciąż szuka winnych
Prezydent coraz częściej mówi o wprowadzeniu w Turcji kary śmierci, a UE grozi zamknięciem zaryglowanych już i tak drzwi.
Gdy w minioną sobotę Turcy sięgnęli po swoje komórki, usłyszeli znajomy głos: „Jako wasz prezydent gratuluję wam dnia 15 lipca, dnia demokracji i jedności narodowej i życzę naszym męczennikom i weteranom zdrowia i boskiej łaski". Operatorzy telefonii komórkowej nie mieli innego wyjścia, jak umieścić słowa prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana w swych systemach.
W końcu połowa społeczeństwa stoi za prezydentem i setki tysięcy osób wzięły w sobotę udział w uroczystościach na moście Bosforskim oraz przed budynkiem parlamentu w Ankarze w rocznicę nieudanego puczu wojskowego. Wielu z tych ludzi przywieziono z prowincji i nakarmiono.
Przemawiając do tłumów, prezydent w co drugim zdaniu odwoływał się do religii i zapowiedział, że oskarżeni o udział w zamachu ubrani zostaną w pomarańczowe kombinezony „jak w Guantanamo", i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta