Roboty... nie zabraknie
Aleksander Poniewierski, Jacek Tomkiewicz To nieprawda, że maszyny i systemy IT zabierają ludziom pracę. Poziom bezrobocia zależy wciąż głównie od stanu gospodarki mierzonego tradycyjnie, czyli dynamiką PKB czy poziomem inwestycji – piszą eksperci.
Co jakiś czas wraca apokaliptyczna wizja świata przyszłości, w którym roboty oraz systemy IT zastąpią pracowników, a co za tym idzie, większość społeczeństwa zostanie pozbawiona dochodów i zepchnięta do życia w ubóstwie. Najczęściej przywoływana prognoza to praca Freya i Osborne'a. W 2013 roku ci naukowcy z Oxfordu wyliczyli, że aż 47 proc. miejsc pracy w gospodarce amerykańskiej może zostać zastąpionych przez maszyny i systemy komputerowe, więc prawie połowa z nas powinna się obawiać utraty zatrudnienia.
Czy faktycznie jest się czego bać? W takiej sytuacji najlepiej zacząć od spojrzenia na historię, która daje sporo do myślenia. Jeszcze w 1850 roku połowa Amerykanów była zatrudniona w rolnictwie, sto lat później było to już tylko 2 proc. – czy w tym czasie wzrosło bezrobocie i ubóstwo wśród pracowników? Wręcz przeciwnie – rozwijający się przemysł i sektor usług przejął pracowników odchodzących z rolnictwa, a przeciętny poziom dochodu wzrósł w tym czasie aż ponad cztery razy.
Kolejnym przykładem może być wprowadzenie bankomatu, które teoretycznie powinno się przełożyć na miejsca pracy kasjerów bankowych. Jednak w latach 1995–2005, czyli w okresie upowszechnienia się bankomatów, liczba kasjerów nie tylko nie spadła, ale wzrosła czterokrotnie – dzisiaj pełnią oni rolę raczej doradców finansowych niż tylko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta