Koniec szlachetnego władcy
Francuz ogłosił, że po 22 latach spędzonych w Londynie przestaje być trenerem Arsenalu. Kończy się epoka w angielskim futbolu.
Za późno? Za wcześnie? Powinien był to zrobić już przed rokiem, kiedy pierwszy raz od ponad 20 lat skończył rozgrywki ligowe poza czołową czwórką i nie zakwalifikował się do Ligi Mistrzów, ale za to zdobył Puchar Anglii?
A może trzeba było się wycofać już rok wcześniej, kiedy wywalczył wicemistrzostwo Anglii? Miał wtedy 66 lat, a pytanie, kiedy w końcu przejdzie na emeryturę, unosiło się nad jego fascynującymi konferencjami prasowymi od dobrych paru sezonów. Może od sierpnia 2011 r., kiedy Manchester United, prowadzony przez jego wielkiego rywala sir Aleksa Fergusona, rozgromił Arsenal aż 8:2, a już na pewno od marca 2014 r., kiedy Chelsea, trenowana przez innego wielkiego przeciwnika Jose Mourinho, wygrała 6:0 – zresztą w tysięcznym meczu, jaki Wenger prowadził w roli trenera.
Wenger out
Transparenty z hasłem „Dziękujemy za wspomnienia, ale czas się pożegnać" były stałym elementem pejzażu podczas meczów Arsenalu już w 2016 r. W ostatnich miesiącach kibice przestali dziękować, pisali po prostu: „Wenger out!".
Trudno się dziwić, nie dość, że Arsenal odpadł z Pucharu Anglii z drugoligowym Nottingham Forest, to także w lidze grał coraz gorzej. Do czwartego w tabeli Tottenhamu, rywala z dzielnicy, traci aż 11 punktów. W 2018 r. nie wygrał jeszcze ligowego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta