Teatr dla dzieci to nie tylko lalki
Scena | W Dzień Dziecka nawet oczy tych, którzy nie chodzą często do teatru, mogą być zwrócone na teatry zwane tradycyjnie dziecięcymi. Przechodzą one wielkie zmiany. Stałe jest tylko to, że utrzymują je samorządy. Jacek Cieślak
Pierwszym wymienianym z imienia lalkarzem Rzeczypospolitej był Jaśko z Wilna. Od XV wieku wiele się zmieniło.
– Polskie teatry lalkowe i dziecięce mają za sobą niechlubne lata PRL, kiedy zredukowane zostały do kategorii kukiełkowych i produkowały proste szopki z lalkami ze szmatek, będąc lata świetlne od poszukiwań piękna i treści, z małymi wyjątkami oczywiście – powiedziała nam Malina Prześluga, wielokrotnie nagradzana autorka ponad 50 sztuk, związana z Teatrem Animacji w Poznaniu, obecnie kierowniczka literacka na urlopie macierzyńskim. – Za nami czasy, w których estetyka teatrów dziecięcych raziła gwałtownością barw, kiczem scenografii, przymilającą się, zdziecinniałą muzyką, aktorami, którzy świergoczą, zamiast grać, i mówią swoje kwestie trzy razy wolniej, „by dziecko zrozumiało". Baśniowa klasyka nie króluje już na polskich scenach, jak jeszcze kilka lat temu. Tę zmianę także postrzegam na plus, bo współczesne teksty trafiają do dzieci, są z ich świata, dotyczą ich spraw i mówią ich językiem, a przy okazji są wyzwaniem dla teatralnej formy. Nadrabiamy tamten czas z pasją i wigorem, ale wymiana kulturowa, podglądanie bogactwa nurtów treściowych w Skandynawii czy w Niemczech oraz formalnych – nietypowe techniki lalkowe, nowinki technologiczne – to wciąż ważny element rozwoju.
Jak podkreśla dramatopisarka, dziecięcy widz traktowany jest teraz po partnersku,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta