Mundial to nie czas na naukę
102-krotny reprezentant Polski, uczestnik dwóch mistrzostw świata, o turniejach sprzed lat i drużynie Adama Nawałki.
Rz: Grał pan na mundialach w Korei i Niemczech, przeżywając dwukrotnie to samo. Najpierw radość z awansu, a potem rozczarowanie.
Michał Żewłakow: Niestety, tak to było. Przed pierwszym meczem czekasz, kiedy się zacznie. Ma się duże nadzieje, pewność siebie po wygranych eliminacjach. Po czym dostajesz dwie bramki od Koreańczyków i zaczynasz się zastanawiać, ile naprawdę znaczysz. Ledwo mistrzostwa się zaczęły, a już pojawił się problem, z którym wszyscy muszą sobie poradzić.
Ale chyba każdy inaczej...
Bo każdy jest inaczej skonstruowany psychicznie, reaguje inaczej. Gdzieś tam pojawiają się wzajemne pretensje, o których czasami nie mówi się głośno, ale je słychać, wiszą w powietrzu. Docierają głosy z zewnątrz, wiemy, co pisze prasa. Nie jest łatwo.
I trzeba grać drugi mecz. W Korei to była Portugalia, w Niemczech – gospodarze. Można się załamać?
Właśnie chodzi o to, że nie można. Drugi mecz ma przekreślić znaki zapytania, jakie pojawiły się po porażce. Jeszcze nie przestaje się wierzyć, chce się udowodnić sobie i innym, że wprawdzie się nie udało za pierwszym razem, ale przecież potrafimy. Nieważne, kto jest przeciwnikiem. Ważne, że stać nas na pokonanie każdego.
Ale nie udało się ani w Korei, ani...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta