Medalowe kolce, kule i młoty
Lekkoatletyka | Pod sukcesami z mistrzostw Europy może się podpisać cała Polska – od Słubic, przez Łódź, po Ostródę i Białystok. Talenty rodzą się wszędzie, ale do sukcesu potrzebne jeszcze ciężka praca i wsparcie.
Dwa lata temu Polacy zdobyli Amsterdam. Teraz w Berlinie czuli się jak u siebie i znowu udowodnili, że należą do ścisłej europejskiej czołówki. Polscy kibice nie muszą już patrzeć z zazdrością na sukcesy reprezentantów Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Belgii czy Hiszpanii.
Teraz lekkoatleci znad Wisły są bohaterami europejskich stadionów. Brzmi optymistycznie, ale to prawda. I co jeszcze ważniejsze, nie jest tak, że medale daje na każdych zawodach wąskie grono najlepszych sportowców i trzeba się bać, że kiedy oni znikną ze sceny, to pojawi się wyrwa, którą trudno będzie zasypać.
Nie jest tak jak w futbolu, że większość siły opiera się na Robercie Lewandowskim i Kamilu Gliku. W lekkoatletyce do mistrzów dobrze już zasiedziałych na tronie: Anity Włodarczyk, Adama Kszczota, Marcina Lewandowskiego, Pawła Fajdka dołączają kolejni: Joanna Fiodorow, Sofia Ennaoui, Wojciech Nowicki, Konrad Bukowiecki, Michał Haratyk czy kobieca sztafeta 4 x 400 metrów.
Niektórzy sportowcy podczas zawodów w stolicy Niemiec mieli słabszy moment (męska sztafeta 4 x 400 m, Robert Urbanek i Piotr Małachowski w rzucie dyskiem), ale w dalszym ciągu są blisko czołówki. Niektórzy, jak tyczkarze Piotr Lisek i Paweł Wojciechowski, chociaż zaprezentowali się dobrze, to wrócili bez medalu, głównie dlatego, że rywale osiągali niesamowite...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta