Pacjent dobrze zdiagnozowany i leczony może nie mieć napadów
Dzięki właściwej diagnostyce i indywidualizacji terapii wielu chorych na padaczkę lekooporną mogłoby wrócić nie tylko na rynek pracy, ale przede wszystkim do normalnego życia – uważają eksperci. karolina Kowalska
Eksperci są zgodni – rozszerzenie opcji terapeutycznych w leczeniu padaczki lekoopornej o cząsteczki nowej generacji pozwoliłoby nie tylko skuteczniej leczyć chorych, ale też uniknąć wielu objawów niepożądanych. Uczestnicy debaty „Padaczka i jej konsekwencje. Jakie działania możemy wdrożyć, by obniżyć koszty społeczne tej choroby", która na początku sierpnia odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej", podkreślali, że przy podejmowaniu decyzji refundacyjnej nie powinno dominować kryterium większej skuteczności. Żeby bowiem zapewnić pacjentom wolność od napadów i działań niepożądanych, lekarze powinni dysponować dużym wyborem leków.
Co trzeci pacjent nie poddaje się leczeniu
Jak tłumaczyła prof. Maria Mazurkiewicz-Bełdzińska, przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Neurologów Dziecięcych, członek zarządu i I wiceprzewodnicząca Polskiego Towarzystwa Epileptologii, padaczka jest najczęstszą przewlekłą chorobą ośrodkowego układu nerwowego. Choć znana jest od tysięcy lat, do dziś nie została do końca zrozumiana – lekarze wciąż nie wiedzą, jak w mózgu dochodzi do wyładowań objawiających się napadami.
– Padaczkę jako chorobę pozwalają rozpoznać powtarzające się stereotypowe napady. Choruje na nią ok. 1 proc. populacji, w Polsce – ok. 0,5 mln osób, z czego wiele niezdiagnozowanych, bo niektóre objawy padaczki nie są znane dla...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta