Na wojnie jak na wojnie
Choć obie strony sporu mają bomby, żadna nie zostanie użyta. Inaczej grozi nam nuklearna zagłada.
Słowa Ludwika Jerzego Kerna z popularnego niegdyś serialu „Wojna domowa" przychodzą mi nieuchronnie na myśl, gdy czytam kolejne doniesienia z frontu walki o Sąd Najwyższy ("wojna domowa od wielu wieków trwa, wojna na gesty, wojna na słowa..."). Od początku wojny o SN, która z czasem przerodziła się w swoistą wojnę domową wewnątrz SN, minął zaledwie rok, ale natłok wydarzeń był w tym okresie tak duży, że czytelnikom należy się krótkie przypomnienie najważniejszych wydarzeń. Generalnie walka toczyła się na dwóch frontach. Pierwszy z nich to ochrona sędziów Sądu Najwyższego w wieku 65+, którzy w ubiegłym roku mieli być przymusowo przeniesieni w stan spoczynku. Front drugi to niedopuszczenie do orzekania sędziów, którzy zostali powołani w skład Sądu Najwyższego w myśl nowych przepisów, tzw. sędziów nowych.
Pierwsze takie twórcze podejście
Zaczęło się w kwietniu 2018 r., od obniżenia wieku emerytalnego sędziów SN i przeniesienia w stan spoczynku sędziów, którzy przekroczyli 65 lat. W rezultacie jedynie pięcioro sędziów SN w wieku 65+ uzyskało pozytywną opinię KRS i otrzymało zgodę prezydenta na dalsze orzekanie.
Wydawało się, że wszystko pójdzie zgodnie z planem partii rządzącej. Co prawda trójka sędziów SN złożyła odwołania od negatywnych opinii KRS, ale nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta