La Manche. Tłok przed brexitem
Zimne wody i zmienne prądy kanału zniechęcały imigrantów. Nadchodzący brexit ożywił ten szlak przerzutowy.
„Zwolnij. Piesi i przeszkody na drodze" – taki napis na tablicy informacyjnej nad drogą międzynarodową E40 do francuskiego portu Calais zachęca kierowców do ostrożności. Piesi to imigranci, przeszkody to wyrzucane przez nich na ulicę większe przedmioty, które mają odwrócić uwagę kierowców i umożliwić imigrantom wdarcie się pod plandekę tira.
Wielokrotnie przejeżdżałam tą trasą w ciągu dnia lub wieczorem, ale nigdy późną nocą. Widziałam kilka razy idące poboczem grupy młodych Murzynów, ale nigdy nie byłam świadkiem niebezpiecznych sytuacji. Dla turystów przybywających na Cote d'Opale, czyli piękny kawałek wybrzeża Morza Północnego między Calais a Boulogne-sur-Mer, historie o obozach imigrantów, szajkach przemytników, napadach na kierowców, brzmiały zawsze egzotycznie. Bo w małych nadmorskich miejscowościach nikt nigdy imigrantów nie spotkał.
34 km do przepłynięcia
Dramatyczne sceny rozgrywały się w obozach na poprzemysłowych przedmieściach, na parkingach. Wszędzie tam, gdzie najłatwiej było się dostać do ciężarówek kierujących się w stronę tunelu pod kanałem La Manche. Ale zbliżający się brexit i strach przed uszczelnieniem granicy francusko-brytyjskiej spowodowały, że imigranci szukają innych dróg przerzutu. Szlak wodny jest atrakcyjny, bo w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta