Noc, jakich mało
Rafael Nadal po fantastycznym meczu i blisko pięciogodzinnej walce pokonał w Nowym Jorku Daniiła Miedwiediewa 7:5, 6:3, 5:7, 4:6, 6:4.
Po takich przeżyciach każdy, kto uznaje tenis za najwspanialszą sportową zabawę, utwierdza się w słuszności swego wyboru.
Nadal i Miedwiediew stworzyli w Nowym Jorku widowisko, którego długo nie zapomną widzowie z kortu im. Arthura Ashe'a i ci którzy, tak jak my musieli zarwać noc, by już nad ranem zobaczyć załzawione oczy Nadala zmęczonego jak rzadko i wzruszonego jak nigdy. Byliśmy przyzwyczajeni do łez Rogera Federera, gdy wygrywał i gdy przegrywał, ale Nadal tak otwarcie rozpłakał się po meczu pierwszy raz.
Gdy zgasło światło
Hiszpan wygrał 19. turniej wielkoszlemowy (czwarty raz US Open). Ma już na koncie tylko o jedno zwycięstwo mniej od Federera i czas najwyższy, by traktować ich podobnie, choć grają zupełnie inaczej. Federerowi oczywiście nikt nie odbierze maestrii, ale Nadal powinien dostawać więcej ciepła i szacunku za to, jak gra i jak zwycięża.
Na szczęście organizatorzy US Open, choć zapewne sukces Szwajcara byłby im bardziej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta