Ameryka nie ulegnie prowokacji
Trump jest przekonany, że za atakiem na saudyjskie rafinerie stoi Iran. Ale raczej nie odpowie interwencją zbrojną.
– Oczywiście, że to jest dzieło Teheranu! Strażnicy Rewolucji Islamskiej to organizacja o ściśle zintegrowanej strukturze obejmującej poza Iranem także Syrię, Liban, Irak, Jemen. Nie ma tu mowy o jakimś przypadkowym działaniu – mówi „Rzeczpospolitej" Nadim Shehadi, wykładowca prestiżowej amerykańskiej Fletcher School of Law and Diplomacy.
Zaraz po ataku w sobotę na rafinerie w Abqaiq i Khurais, który dotknął dwie trzecie potencjału produkcji ropy Arabii Saudyjskiej, do uderzenia przyznał się działający w Jemenie ruch Huti, z którym od czterech lat Saudyjczycy prowadzą wojnę. Jednak już w weekend sekretarz stanu Mike Pompeo ogłosił na Twitterze, że tak duża operacja mogła zostać przeprowadzona tylko przy udziale Iranu.
Stany nie potrzebują Bliskiego Wschodu
W poniedziałek proszący o zachowanie anonimowości przedstawiciele amerykańskich władz pokazali m.in. Reutersowi, „ABC" i „New York Timesowi" zdjęcia satelitarne i dane wywiadowcze, które mają o tym świadczyć. Z jednej strony, kierunek uderzenia wskazuje, że pochodził on z północnego zachodu, a więc Iraku lub Iranu. Z drugiej, wbrew temu, co twierdzili Huti, uderzenie nie zostało przeprowadzone wyłącznie przy użyciu dziesięciu dronów, ale także rakiet manewrujących. A takiego potencjału rebelianci z Jemenu raczej nie mają.
– Celem Iranu jest zmuszenie Amerykanów do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta