Czy jest gdzieś nasz schron?
Na sporządzonej przez władze Kijowa mapie są setki miejsc, w których można się ukryć przed bombardowaniem. Ale to raczej teoria.
„Miejsca schronienia dla mieszkańców na wypadek sytuacji nadzwyczajnych". Na stronie internetowej kijowskiego ratusza szukam miejsc w pobliżu mojego pensjonatu. W zasięgu paruminutowego spaceru są trzy. Teoretycznie.
Dwóch nie udało się namierzyć. Numery telefonów podane na stronie ratusza są bowiem odłączone. W kamienicy z lat 30. ubiegłego wieku, w której miał być jeden ze schronów, parter i piwnicę zajmują „Sklep dla dorosłych", salon urody, kancelaria notariuszy i tłumaczy przysięgłych.
Pod kamienicą przy sąsiedniej ulicy pan Siergiej, skromnie ubrany emeryt wspierający się na lasce, pokazuje mi obite blachą drzwi: – W czasach sowieckich był tutaj schron, ale potem pomieszczenie wykorzystywano w różnych innych celach, nadal jest komin wentylacyjny, może nawet działa? – pokazuje zniszczoną konstrukcję.
Wejście pod gumoleum
Jeden numer telefonu odpowiada....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

