Kolejka po broń
Niewielu kijowian kładzie się spać z założeniem, że następnego dnia rano ich miasto będzie bombardowane przez Rosjan.
– Ludzie panikują mniej, niż można by oczekiwać. Szacuję, że co dziesiąty jest przerażony – mówi prof. Wadym Wasiutynski, psycholog z Kijowa. Nie ma też wzrostu liczby pacjentów z problemami psychicznymi.
Odkąd Amerykanie zaczęli przestrzegać, że Putin zaraz rozpocznie inwazję, wzrosła sprzedaż broni w Kijowie. – Mamy trzy czy nawet cztery razy więcej klientów niż zwykle – słyszę w sklepie sieci Ibis z bronią głównie myśliwską i sportową. W środę było w nim wielu mężczyzn wybierających pistolety, karabiny i strzelby. Atmosfera ciężka i pełna ekscytacji zarazem. Pod sklep podjeżdżają nawet eleganccy starsi panowie. Limuzynami.


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)