Mieć certyfikat niezwykłości
– Jeszcze kilka lat temu nie umiałem pływać, nie miałem roweru, paliłem papierosy i bardzo tego nienawidziłem – mówi trzeci w dziesięciokrotnym Iron Manie Adrian Kostera i wyznacza sobie coraz ambitniejsze sportowe cele.
Nie był pan krańcowo zmęczony po takim wysiłku?
Od razu po zawodach nie, trzymała mnie adrenalina i radość. Nie do końca docierało do mnie, co się dzieje w social mediach. Dopiero później się dowiedziałem, jak wielkie jest zainteresowanie, ile komentarzy. Pewnym sygnałem był reporter jednej z telewizji na trasie. Teraz odbieram telefon za telefonem, udzielam wywiadów, bo to może mi pomóc w zdobyciu sponsorów. Nie mogę odpocząć, ale organizm się jednak upomina o relaks. Lubię pracować do późna, nawet do 2–3 w nocy, ale ostatnio usnąłem przy biurku o 12.
Łączy pan tak trudny sport z pracą?
Do 1 sierpnia pracowałem w szklarni i łączyłem sport z pracą na etacie. Teraz podjąłem ryzyko i zostałem trenerem, sam opracowuję plany dla klientów. To nie była spontaniczna decyzja, dość długo się przygotowywałem, kształciłem w tym kierunku. Zacząłem od trenowania za darmo znajomych. Dostawałem informacje, że moje plany działają, więc rzuciłem dotychczasową pracę. Plany zazwyczaj buduję w aplikacji, ale jeśli ktoś mieszka blisko i jest chętny, to prowadzę też otwarte treningi.
Jak wyglądają pana przygotowania?
Trenowanie do ultramaratonów nie polega na tym, że od rana do nocy biegamy, bo fizjologia treningu tak nie działa. Trzeba być wysportowanym i po prostu być w formie, mieć na odpowiednim poziomie kondycję,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta