Wilk znów przebiera się za babcię
Najbogatsze kluby nie rezygnują z pomysłu stworzenia Superligi i przekonują, że nadszedł czas na zmiany.
Najnowsza propozycja to pozorny krok w tył w stosunku do poprzednich pomysłów organizatorów Superligi, który tak naprawdę jest przygotowaniem do kolejnego skoku. Bernd Reichart, czyli dyrektor generalny współpracującej z czołowymi europejskimi klubami firmy A22, przekonuje na łamach niemieckiego „Die Welt”, że obecna koncepcja Superligi to owoc konsultacji i dyskusji z blisko 50 podmiotami.
Futbolowym bonzom marzą się rozgrywki podzielone na cztery dywizje z udziałem nawet 60–80 klubów. To oznaczałoby dla każdej drużyny co najmniej kilkanaście meczów w sezonie i gwarantowało „stabilny oraz przewidywalny dochód”.
Reichart podkreśla, że obecnej liczby dni meczowych w kalendarzu nie należy zwiększać, bo zdrowie zawodników jest kluczowe, ale kluby potrzebują większej stabilizacji w zakresie spodziewanych zysków. Obecny system, w którym drużyna zajmująca ostatnie miejsce w grupie Ligi Mistrzów lub Ligi Europy rozgrywa w pucharach tylko sześć meczów, jego zdaniem tego nie gwarantuje.
– Podstawy europejskiej piłki są zagrożone. Nadszedł czas na zmiany. To kluby w piłce...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta