Ciarki nawet na pustym stadionie
W sobotę Grand Prix Polski w Warszawie. PGE Narodowy to jeden z ostatnich bastionów torów jednodniowych w cyklu, a koszty organizacji zawodów nieustannie rosną.
Osiem lat temu, gdy żużel debiutował na Narodowym, organizatorzy sprzedali bilety w dwie doby. Impreza okazała się klapą. Pożegnanie Tomasza Golloba z Grand Prix przerwano po 12 biegach z powodu problemów z torem i maszyną taśmy startowej. To nie zraziło fanów. Warszawa była wizytówką cyklu aż do wybuchu pandemii, gromadząc co sezon ponad 50 tys. widzów.
Nie inaczej było przed rokiem, gdy żużlowcy wrócili do stolicy po pandemicznej pauzie. Kibice kupowali bilety już pod koniec 2019 r., a na ich wykorzystanie musieli czekać ponad dwa lata. I nie rezygnowali – według „Przeglądu Sportowego” zwrotów było tylko kilka tysięcy.
Dziś jest inaczej. Trzy dni przed zawodami w kasach wciąż było 10 tys. biletów, choć organizatorzy wciąż mają nadzieję na ponad 50-tys. frekwencję.
– Po pandemii widać dużą zmianę przyzwyczajeń...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta