Testament we dwoje wart rozważenia
Brak możliwości wspólnego zadecydowania o majątku jest szczególnie niezrozumiały w przypadku małżeństw pozostających w majątkowym ustroju wspólności dorobku.
W antycznym Rzymie – w którym ukształtowały się zręby współczesnego prawa spadkowego – testował wyłącznie pater familias. To on decydował zarówno o rodzinie (dość wspomnieć znane szeroko „prawo życia i śmierci” nad członkami familii), jak i o jej majątku. Majątku swoim, ale także o majątku posagowym żony. Ona przecież, nawet tylko swoim majątkiem (nie mówiąc już o wspólnym) – co do zasady – nie zarządzała. Majątek rodziny podlegał już z tego powodu jednolitej dyspozycji i „jednolitemu przeznaczeniu” także mortis causa (na wypadek śmierci).
Dzisiaj, z oczywistych powodów, jest inaczej.
We współczesnym prawie polskim śmierć któregokolwiek z małżonków (bo przecież zwykle jednak małżonkowie nie umierają razem) oznacza nie tylko „dekompozycję rodziny”, ale w konsekwencji również destrukcję jej majątku. Rozpoczyna się dziedziczenie „na nadal żywym organizmie”. Pozostały przy życiu małżonek musi zmierzyć się z koniecznością podzielenia się wspólnym dotąd majątkiem małżeńskim i oddania przynajmniej jego części już „przebierającym nogami” (czyli najczęściej niezamierzającym dłużej czekać) spadkobiercom.
Problem w tym, że na ogół nie chodzi o pieniądze odłożone (na taki wypadek) w banku, którymi z mniejszym lub większym żalem, ale jednak można się rozstać. Zwykle sprostanie „oczekiwaniom spadkowym” wymaga sprzedaży –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta