Zdjęcie zamieszczone na portalu może skończyć się mandatem
Sfotografowany celebryta czy polityk, który łamie przepisy drogowe, musi liczyć się z konsekwencjami. Warto też pamiętać o obowiązkach zawiadamiającego o zdarzeniu. Jeśli jako świadek nie stawi się na wezwanie, sam może zostać ukarany.
Na wielu portalach społecznościowych nietrudno znaleźć zdjęcia posła lub celebryty, który narusza przepisy ruchu drogowego. Obok tej grupy znanych są także zwykli Kowalscy, którzy parkują tam, gdzie nie powinni albo jadą zbyt szybko, a informacje o tym trafiają wprost na policyjne skrzynki. Sytuacja wygląda jednak różnie w zależności od tego, co zrobili i gdzie ich wyczyn został opisany – na portalu czy przez policję.
Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa, został ostatnio przyłapany przez dziennikarzy na łamaniu przepisów drogowych. Wykroczeń było kilka, głównie zbyt szybka jazda i złe parkowanie. W sumie może go to kosztować 1,1 tys zł mandatu oraz 27 pkt karnych. Powinien więc stracić prawo jazdy. Zdjęcia zostały opublikowane na kilku portalach, ale nie dotarły bezpośrednio na policyjne skrzynki (jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, sprawa ministra jest prowadzona...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta