Nisze czekają na zagospodarowanie
Inżynierowie wychodzący z wiodących polskich politechnik nie powinni mieć jakichkolwiek kompleksów przy swoich kolegach po fachu, np. po amerykańskiej MIT – uważa dr inż. Paweł Stężycki, dyrektor Sieci Badawczej Łukasiewicz – Instytutu Lotnictwa.
Branżę lotniczą w naszym kraju można dziś uznać za innowacyjną? Polacy sami projektują i wytwarzają czy raczej dostarczają nowych rozwiązań innym?
Tę rozumianą jako zajmującą się m.in. obsługą lotnisk czy linii trudno nazwać innowacyjną, mimo że pochwalić się możemy nowoczesną flotą samolotów i nową infrastrukturą. W przemyśle lotniczym mamy już zaś ok. 35 tys. pracowników zatrudnionych w fabrykach i biurach. Większość z przedsiębiorstw działających w Polsce to firmy zachodnie – nastawione na produkcję komponentów, podsystemów czy modułów, a nawet montujące całe statki powietrzne. Są jednak też takie, jak Boeing czy General Electric, które otwierają u nas biura, zatrudniają setki inżynierów i naukowców, wspólnie z nimi rozwijają technologie napędowe i lotnicze. Dlatego polski przemysł lotniczy uważam za sektor innowacyjny, wyróżniający się na tle innych na plus; taki, który każdą złotówkę czy dolara „obróci” w kolejne cztery, a te wrócą na rynek.
Nasz kraj jest częścią globalnego łańcucha dostaw, pracujemy nad silnikami wodorowymi i hybrydowymi, nad nowymi rozwiązaniami załadunku samolotów, elementami śmigłowców dla Airbusa czy Leonardo. A to finansowane jest nie tylko z pieniędzy wielkich korporacji, ale też ze środków unijnych czy polskiego Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Brakuje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta