Ta legenda nigdy nie umrze
Lucjan Brychczy 13 czerwca obchodził 90. urodziny. Legia zorganizowała uroczystość, ale goście mieli świętować jubileusz Mistrza bez niego. „Kici” przezwyciężył jednak chorobę i przyjechał na Łazienkowską. Już po raz ostatni.
Wojciech Łazarek opowiadał, że jako młody zawodnik ŁKS-u Łódź otrzymał zadanie pilnowania Brychczego. Ale on robił, co chciał. Strzelił bramkę, a Legia wygrała mecz. Wściekły trener ruszył w szatni do Łazarka z pretensjami: – „Miałeś go pilnować i co?”. Młody chłopak, który po latach stanie się słynnym szkoleniowcem, odpowiedział: – Panie trenerze, nie miałem sumienia. On tak pięknie grał.
Tak, Brychczy pięknie grał. W latach 50. i 60. był wzorem dla każdego chłopaka kopiącego piłkę.
Podawajcie do Kiciego
Jeśli ktoś popatrzył na Brychczego, najpierw zdumiał się, że jest tak niski (166 cm, może minimalnie więcej), a potem - że można tak „kiwać”. Na żadnym z tysięcy zdjęć, jakie mu zrobiono nie ma ani jednego, na którym piłka znajdowałaby się od jego nogi dalej niż pół metra. On jej w ogóle nie tracił.
Był Xavim i Leo Messim tamtych czasów, chociaż bardziej uzasadnione byłoby porównanie do Brazylijczyków. Oni żonglowali pomarańczami na Maracanie i w fawelach. On zaczynał od kopania na śląskich hasiokach.
Zdobył z Legią cztery tytuły mistrzowskie i cztery Puchary Polski. Przez 19 sezonów rozegrał 452 mecze (368 w lidze) – to rekord...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta