Prezydent staje się królem
Choć polityka handlowa jest domeną Kongresu, Donald Trump sam rozstrzyga o wysokości ceł, powołując się na naciągany argument prawny. Parlament go powstrzyma?
To jest czas, gdy rozstrzyga się przyszłość ustrojowa Stanów Zjednoczonych. Amerykańska konstytucja mówi jasno: to Kongres „ustala wysokość i zasady pobierania podatków, opłat i akcyz”, a także „reguluje handel z obcymi krajami”.
Ta zasada zaczęła jednak być modyfikowana w wyniku doświadczeń z pierwszej wojny światowej, kiedy okazało się, że Stany Zjednoczone muszą w nadzwyczajnych sytuacjach szybko reagować na poczynania swoich przeciwników, także w obszarze handlu.
Z tego zrodziła się ostateczna ustawa z 1977 roku o nadzwyczajnych uprawnieniach gospodarczych dla Białego Domu w sytuacjach wyższej konieczności (IEEPA).
Aż do dziś żaden prezydent się jednak na nią nie powołał. Zrobił to dopiero Donald Trump. Trump stwierdził, że błyskawiczna zmiana polityki handlowej jest konieczna, bo „od dziesięcioleci Ameryka jest wykorzystywana przez swoich partnerów”.
Argument ten już na pierwszy rzut oka jest dęty. Nie tylko przytłaczająca większość ekonomistów uważa, że dotychczasowy system wymiany gospodarczej służył, a nie szkodził...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
