Zaraźliwa moda na nieważność kredytów
Czy należy skarżyć WIBOR i wyższość Karty praw podstawowych nad opiniami Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Sądowe unieważnianie umów zrobiło zawrotną karierę z dwóch powodów. Obietnicy uwolnienia od „toksycznego kredytu” i otrzymania od banku pieniędzy, o jakich większość obywateli tego kraju marzyć nie może.
Udaje się to zadłużonym we frankach szwajcarskich, więc inni zadłużeni też chcieliby zrobić interes życia, opisywany na różnych stronach i forach internetowych. Skarżą więc umowy ci, co kredyty spłacają, i ci, co je już spłacili. Upominają się „o swoje” dłużnicy kredytów hipotecznych w złotych. Pewnie zaraz po nich upomną się następni, np. nabywcy na kredyt samochodu, lodówki czy telewizora. Po nich leasingobiorcy, chociaż raczej nie są konsumentami, więc ochrona konsumenta ich nie dotyczy. Jak jednak wyjaśnił pewien polityk, „co szkodzi obiecać” także przedsiębiorcom – przecież każdy kredyt do spłacenia jest toksyczny i warto się go pozbyć.
Czy ten obraz zasługuje na wiarę? Czy zaufać internetowi i naśladować opisane w nim przypadki? Aby dołączyć do grona szczęśliwych, co kredytów nie spłacają, wystarczy powierzyć swój los reklamodawcom i czekać – bo kolejka sądowa jest długa. W zamian za cierpliwość obietnice mają być spełnione (nawet gwarantowane danymi statystycznymi); wolność od toksycznego kredytu, bank zapłaci wielkie pieniądze. Ilość pozwów, jakie spływają do sądów, wskazuje na tysiące tych, co uwierzyło (ale czy sprawdziło), ale czy obietnice...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)