Andrzej Duda Łaskawy
Czy koniec prezydentury Andrzeja Dudy to kres niekonstytucyjnych, niekompetentnych ułaskawień i cynicznego populizmu w prawie karnym?
Prawdziwego mężczyznę poznaje się ponoć nie po tym, jak zaczyna, lecz po tym, jak kończy. Andrzeja Dudę poznamy po tym, jak zaczął, i po tym, jak skończył. Prezydenturę rozpoczął głośnym ułaskawieniem Mariusza Kamińskiego, osoby wówczas jeszcze w świetle prawa niewinnej. Był to poważny delikt konstytucyjny, ingerujący w kompetencje władzy sądowniczej uprawnionej do prawomocnego rozstrzygnięcia o winie oskarżonego. Kadencję zwieńczył ułaskawieniem Roberta Bąkiewicza – tym razem prawdziwego przestępcy, uwalniając go od prac społecznych.
Bagatelizowanie przemocy
Warto jednak pamiętać i o tym, co działo się „w międzyczasie”. Jedną z prawniczo interesujących decyzji prezydenta Dudy było ułaskawienie mężczyzny skazanego m.in. za zgwałcenie oraz znęcanie się nad domownikami. Andrzej Duda tłumaczył, że to „sprawa rodzinna” i „nie było gwałtu”.
Dostępny jest wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z 5 września 2013 r. (sygn. II AKa 204/13). Mężczyznę skazano za przestępstwo z art. 197 § 3 pkt 2 i 3 k.k. w warunkach czynu ciągłego (art. 12 k.k.) oraz za przestępstwo z art. 207...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)