Rzeź w Konstancinie
W filmie „13 dni do wakacji” Bartosza Kowalskiego rodzinny dom staje się pułapką, w której giną kolejne ofiary.
W pierwszych scenach „13 dni do wakacji” bezdomny mężczyzna układa się na ławce w parku, gdzie chce przespać noc. Nagle słyszy melodię gwizdaną przez kogoś w pobliżu. Podnosi głowę. W pewnej odległości stoi postać w masce przedstawiającej odwróconą głowę kobiety. Nad ranem policjanci ogradzają linami miejsce zbrodni. W radiowozie siedzi przestraszony szesnastolatek. Śledczy krzyczy. Skąd wziął się w tym parku? Dlaczego dotykał trupa?
W następnym ujęciu dziewczyna robi zakupy, rozmawia przez komórkę. Chata ma być wolna, więc zaprasza swojego chłopaka na weekend.
I wreszcie nowoczesny, zamożny dom w podwarszawskim Konstancinie, otoczony zadbanym ogrodem, z basenem. Ojciec wyjeżdża właśnie w podróż służbową. Je śniadanie z dziećmi. Dziewczyna i chłopiec z poprzednich scen nawet przy stole nie mogą powstrzymać się od złośliwości wobec siebie.
Potem już trwa przyjęcie. Młodzi ludzie są w coraz lepszych nastrojach. Ale noc przynosi zaskoczenia. W domu opadają rolety, nawalają zabezpieczenia i system alarmowy. Nie można otworzyć bramy....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
