Dlaczego Zachód przegrywa w Gruzji
Barykady po protestach sprzątnięto, ogień ugaszono, kostkę brukową umyto. Gruzja, pod rządami oligarchy, płynie dalej. To nie Mołdawia, gdzie wolą Europę.
Była prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili relacjonowała w sobotę, że aleją Rustawelego w Tbilisi przeszło 80–100 tys. ludzi, którzy protestowali przeciwko rządom Gruzińskiego Marzenia w dniu wyborów samorządowych. W ruch poszły armatki wodne i gaz łzawiący. W niedzielę pojawili się już tylko nieliczni protestujący z gruzińskimi i unijnymi flagami. Już w poniedziałek służby sprzątające zmywały popiół po płonących barykadach.
Najwyraźniej rządząca od trzynastu lat Gruzją ekipa, sterowana z tylnego fotela przez miliardera Bidzinę Iwaniszwilego, odrobiła już niejedną lekcję z tłumienia rewolucji w zarodku. Premier kraju Irakli Kobachidze dumnie oświadczył, że władze udaremniły „piątą próbę obalenia rządu” i organizacji „majdanu”. Władze już nie kryją...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)