Węzeł gordyjski zwany prerogatywami głowy państwa
Prezydent ma prawo odmówić powołania sędziów, ale może to zrobić w wyjątkowych sytuacjach, a jego uprawnienia w tym zakresie nie są królewskie – wskazują eksperci. Ich zdaniem swoją decyzję głowa państwa powinna uzasadnić.
Choć o odmowie 46 nominacji sędziowskich prezydent poinformował w środę, spór dotyczący tej kwestii nie rozgorzał kilkadziesiąt godzin temu – toczył się już za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego i Andrzeja Dudy, i nic nie zapowiada, że zakończy się za czasów Karola Nawrockiego. Oś tego sporu sprowadza się do rozstrzygnięcia, czy prezydent jedynie „dopełnia formalności”, akceptując decyzję Krajowej Rady Sądownictwa, która kandydatowi na sędziego dała glejt i pozytywnie oceniła go w prowadzonym przez siebie postępowaniu; czy też może skutecznie zablokować jego awans. Jako że odpowiedzi na to pytanie próżno szukać w lakonicznych dość zapisach konstytucji (ta mówi bowiem jedynie, że sędziów powołuje prezydent – na wniosek KRS i na czas nieoznaczony), zdaniem ekspertów szanse na przecięcie węzła gordyjskiego są nikłe.
Kto łamie konstytucję
Dziś również trudno się tego spodziewać, zwłaszcza, że sama legalność KRS – będącej kluczowym elementem w całej układance – podważana jest przez polskie sądy i europejskie trybunały. Kancelaria Prezydenta – i on sam – stoi bowiem na stanowisku, że to właśnie on ma władztwo w kwestii decydowania o ostateczności nominacji. Obecny minister sprawiedliwości Waldemar Żurek i liczni eksperci są zaś pewni, że głowa państwa nie może arbitralnie i bez uzasadnienia odrzucić osoby, która przebrnęła już przez procedurę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)