Przyczyna śmiałości
Stanisław Radwan, kompozytor: Gdy czuję nadzór policjanta, staram się za wszelką cenę uwolnić spod jego kontroli
Przyczyna śmiałości
FOT. ŁUKASZ TRZCIŃSKI
Kiedy odkrył pan w sobie kompozytora?
Stanisław Radwan: Pochodzę z wielodzietnej rodziny o muzycznych tradycjach. Mój ojciec był organistą, brat został dyrygentem, czworo braci i sióstr muzykowało. Obowiązek muzykowania to była część naszej edukacji. Grałem od trzeciego roku życia. Od szkoły średniej prowadził mnie profesor Ludwik Stefański. Na trzecim roku studiów w Wyższej Szkole Muzycznej zorientowałem się, ile godzin dziennie muszę siedzieć przy fortepianie, żeby coś naprawdę grać. Nie dało się żyć... Interesowałem się tym, co się tworzy i stałem się nadwornym pianistą w klasie kompozycji krakowskiej Akademii Muzycznej profesora Wiechowicza. Jego asystentem był Krzysio Penderecki. Mówił mi: "Zamiast być pianistą, pisz dla pianistów". Kiedy Penderecki dostał samodzielną klasę, zostałem jego jedynym studentem. Pamiętam żart, gdy napisał do rektora Rutkowskiego list, w którym skarżył się, że "klasa chodzi po klasie i nie zwraca uwagi na moje uwagi". W odpowiedzi rektor wywiesił na swojej tablicy ogłoszeń informację, że spotkanie klasy profesora Pendereckiego odbędzie się w auli. Przyszło dwieście osób!...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta