Pozorna stabilność
Stany Zjednoczone powinny zachować czujność wobec Azji
Pozorna stabilność
Jim Hoagland
Brytyjczycy mawiają żartem, że dziennikarstwo polega w znacznej mierze na uroczystym informowaniu, że "lord Jones nie żyje", ludzi, którzy nie mieli pojęcia o istnieniu lorda Jonesa. Trafność tej anegdoty uderzyła mnie, gdy przeczytałem, że administracja Clintona postanowiła nie ograniczać amerykańskiej obecności wojskowej w Azji.
Zaskoczył mnie fakt, że w ogóle poważnie rozważano możliwość zredukowania 100 tysięcy amerykańskich żołnierzy, marynarzy i lotników stacjonujących w najbardziej obecnie niepewnym ze strategicznego punktu widzenia regionie. Nie jest to właściwy moment na zmniejszanie amerykańskich wpływów na Pacyfiku i na kontynencie azjatyckim.
Wspaniałomyślne porozumienie nuklearne, podpisane przez administrację Clintona z Koreą Północną, nie zmieniło faktu, że jest to najbardziej niebezpieczny punkt zapalny na kuli ziemskiej. W minionym tygodniu Phenian doprowadził do impasu podczas kolejnej rundy negocjacji, nie zgadzając się, by reaktory na lekką wodę dla zaspokojenia potrzeb energetycznych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta