Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Nie lubimy widzów obojętnie siedzących w ciemności

18 listopada 2004 | Kultura | JR

Rozmowa z Peterem Greenawayem i Saskią Boddeke o reżyserii filmowej i operowej - Wiosną pokażą w Warszawie przedstawienie-instalację "Wash and Travel"

Nie lubimy widzów obojętnie siedzących w ciemności

Rz: Jest pan reżyserem filmowym i teatralnym. Ale wraz z żoną, Saskią Boddeke, uprawia pan reżyserię w wydaniu operowym. Czy jako artysta o niezwykłej wyobraźni plastycznej nie czuje się pan skrępowany tak mocno skonwencjonalizowaną formą?

PETER GREENAWAY: Nie uważam się za reżysera filmowego. Można powiedzieć, że poprowadziłem swą karierę w złym kierunku. Od wczesnych lat chciałem być malarzem. Malarstwo, które towarzyszy nam od dziesiątków tysięcy lat, jest najciekawszym i najbogatszym zjawiskiem ze wszystkich form sztuki. Ekscytację światem i jego problemy najlepiej wyrażać przez obrazy. Film ma zaś bardzo krótki staż, zaledwie 109 lat. To lokalna, wymierająca technologia. I kino umiera. Aby być malarzem w pełnym tego słowa znaczeniu, chcę się posługiwać wszystkimi dostępnymi technologiami. Przy filmach pracowałem z przedstawicielami najróżnorodniejszych zawodów - od architektów do tancerzy -...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 3384

Spis treści
Zamów abonament